Reportaż – Wigilia od świtu do zmierzchu

22 stycznia, 2025

Od kiedy pamiętam (czyli już od dosyć długiego czasu) to Mama i Tata przygotowywali Wieczerzę Wigilijną. I moglibyście pomyśleć, że to przecież oczywiste: jesteś dzieckiem to mama i tata dbają o Ten dzień. Nie do końca. Mieszkając w domu, w którym mieszkali jeszcze Babcia i Dziadek, a później ja z Żoną, a jeszcze później Brat z Bratową, a dalej jeszcze ich dzieci, to rąk do przygotowania przedednia Świąt Bożego Narodzenia było wiele, stołów do nakrycia kilka, a kuchni do użycia więcej niż jedna, a mimo tego to 24 grudnia zawsze dział się na piętrze Rodziców. Wystroje pokojów się zmieniały, choinka wędrowała zmieniając miejsce, w które Dzieciątko musiało przynosić prezenty (u mnie to Dzieciątko kładzie pod choinką prezenty), ale to zawsze było mieszkanie Rodziców. To Tata od rana nakrywa do stołu, Mama w swojej kuchni przygotowuje potrawy. Wiele potraw. Właściwie ja, jako osoba potrafiąca spalić wodę podczas gotowania, nie mogę pojąć, że to wszystko robi jedna osoba mając do dyspozycji jeden piec. No dobra i jeszcze męża do pomocy. I mimo, że kogoś już brakuje, że Brat się wyprowadził, to w Ten dzień spotykamy się na piętrze, u rodziców, przy stole dzielimy się opłatkiem, czytam podczas modlitwy Pismo Święte (od kilku lat mnie przypada ten zaszczyt) i zjadamy te pyszne potrawy, które przygotowała Mama, żartując i śmiejąc się. Śpiewamy kolędy i ŵ końcu możemy wspólnie przejść do pokoju z choinką i prezentami. 😀 Prezenty pod świątecznym drzewkiem położyło Dzieciątko, które weszło przez otwarte przez Tatę w wielkiej konspiracji okno.

Dzień kończymy śmiechami i radosnym chaosem rozpakowywania paczek. Najbardziej wytrwali idą jeszcze na Pasterkę o godz. 24:00. Najlepiej pieszo, żeby kalorie spalić.

Mimo, że to już mój czterdziestypiąty 24 grudnia, to dzięki Mamie i Tacie spędzamy go razem… od świtu do wieczora.

Leave a Reply